Historia mody to historia zmian form ubiorów i omawianie panujących w danym czasie stylów. Przynajmniej tak najczęściej pokazują ją nam podręczniki. Można się z nich również dowiedzieć o tym, gdzie nabywano najnowsze kreacje, a także skąd czerpano wiedzę na temat tego, co jest najmodniejsze. Układa się to w kolorową, atrakcyjną opowieść, często budzącą tęsknotę za minionymi czasami. Jednak nie jest to pełny obraz mody. Za tym abstrakcyjnym przecież pojęciem stoją konkretne rzeczy: bluzki, spódnice, suknie i cała reszta innych elementów garderoby. Żeby pojawiły się one na rynku i były dostępne dla klientek i klientów, trzeba je najpierw stworzyć. Kto za tym stoi? To właśnie druga, mniej znana strona mody – opowiada dr Piotr Szaradowski, wykładowca na specjalności fashion design w poznańskiej School of Form Uniwersytetu SWPS.
Więcej, szybciej, taniej
W 1769 roku szkocki wynalazca, James Watt (1736-1819), opatentował swoje pomysły usprawniające działanie maszyny parowej, co pozwoliło na szerokie zastosowanie jej także w przemyśle tekstylnym. Szczególne znaczenie miała dla nowych środków transportu – kolei oraz żeglugi (statki parowe). Dzięki temu towary mogły być przewożone szybciej i taniej. Istotny dla zmian zachodzących w modzie okazał się także wynalazek Josepha Marie Jacquarda (1752-1834) – krosno, które pozwoliło na łatwiejsze, i co za tym idzie, tańsze tkanie skomplikowanych wzorów. Wytwarzając tańsze tkaniny, producenci mogli oferować je w niższych cenach i przez to dostęp do nich wyraźnie się zwiększał.
Kolejnym, ogromnym krokiem naprzód było pojawianie się poręcznej, możliwej do stosowania w domowych warunkach, maszyny do szycia. Próby jej wynalezienie obserwować możemy już w końcu XVIII wieku, lecz dopiero modele stworzone przez Isaaca Merritta Singera (1811-1875) zdobyły rynek i tym samym zapisały się na kartach historii mody. Nie bez znaczenia był równie intensywny proces rozwoju prasy – ilość tytułów, w tym również poświęconych modzie, rosła w zastraszającym tempie. Dzięki temu wiadomo było, co szyć, by być modną.
Jedną z najistotniejszych zmian w historii mody (odczuwalną nawet dziś), było pojawienie się domów towarowych – kwintesencji XIX-wiecznego handlu. Działały one jak dobrze naoliwiona maszyna, w oparciu o nowoczesną hierarchię. Nawiasem mówiąc, to w nich kształtowała się znana nam tak dobrze kultura korporacyjna. Pośrodku tego wszystkiego stali klienci. To ich wybory i decyzje były najważniejsze. Robiono więc niemal wszystko, by zyskać ich przychylność (wyprzedaże, promocje itd.). W końcu XIX wieku pierwsze domy towarowe wprowadziły wyjątkową nowość: sprzedaż wysyłkową. Tak moda wydostała się poza wielkie centra. Nawet ludzie na prowincji teoretycznie mieli dostęp do najnowszych trendów, co znamionowało realną demokratyzację mody. W ten sposób odmalowany został przyjemny i satysfakcjonujący obrazek.
Za kulisami mody
Jeśli mowa o mieszkańcach prowincji w kontekście mody i zmianach zachodzących w przemyśle tekstylnym, to prawdą jest również to, że bardzo wielu spośród nich migrowało w kierunku dużych miast, by tam znaleźć zatrudnienie. Coraz liczniej stosowane maszyny, owszem, zredukowały liczbę pracowników, lecz ich nie wyeliminowały. Zwłaszcza przy pracach nie wymagających wysokich kwalifikacji. Dlatego też łatwo było zastąpić jednego pracownika drugim. Dawało to pracodawcom olbrzymią przewagę. Pracowano tak, jak dotychczas pracowało się na roli: od świtu do zmnierzchu. Dodatkowo panowały złe warunki. Brak dobrego oświetlenia, brak dbałości o poziom hałasu czy jakiekolwiek inne znane nam dziś normy, czynił pracę w fabrykach niezwykle uciążliwą. Nie było wyjątków i ulgowej taryfy dla kobiet, często również i dzieci. Praca była bardzo źle wynagradzana, bez jakichkolwiek urlopów czy dni chorobowych.
Zrodzony w XIX wieku ruch robotniczy, czasem poprzez walkę wręcz, doprowadził do zmian. Żądany postulat ośmiogodzinnego dnia pracy tylko w kilku wyjątkach został wprowadzony w życie przed rokiem 1900. Tej historii jednak, w przeciwieństwie do opowieści o poszerzaniu się grona odbiorców mody, próżno szukać w podręcznikach do nauki historii mody. Tak naprawdę zaś są to dwie strony tego samego medalu. Znakomicie ujął to nie historyk, a pisarz, Władysław Reymont (1867-1925), tworząc powieść Ziemia obiecana, w której przedstawił fabrykancką Łódź końca XIX wieku. Jej przesłanie jest aktualne do dziś.
Dramat, który znamy z kart historii, niestety wciąż ma miejsce w wielu azjatyckich krajach. Dzieje się tak za sprawą gigantów przenoszących swoją produkcję do mniej rozwiniętych krajów, by w ten sposób obniżać swoje koszty i maksymalizować zyski. W cyniczny sposób składają oni zamówienia u podwykonawców, by nie martwić się o wypracowane na zachodzie prawa i przywileje pracownika. Za ładnym, kolorowym i szeroko dostępnym produktem stoi niemal niewolnicza praca innych ludzi. Historia mody tym razem nie może tego przemilczeć.
Autor: dr Piotr Szaradowski – wykładowca na specjalności fashion design w poznańskiej School of Form. Doktor nauk humanistycznych. Kurator wystaw i współautor scenariuszy wystaw poświęconych modzie XX wieku. Autor książki „Francja elegancja. Z historii haute couture” (2016). Opiekuje się kolekcją ubiorów