PLICH, projektant mody, zawsze sam urządza przestrzenie, w których mieszka lub pracuje. Tak było też w przypadku jego krakowskiego mieszkania, położonego nad Wisłą tuż obok Wawelu.
W kolorystyce wnętrza dominują palone, piaskowe beże, czernie oraz połączenia tych barw. PLICH’owi zależało na tym, żeby podłogi i ściany były neutralne a uwagę przyciągały gadgety, które lubi kolekcjonować. Takie jak złocone patery z Miśni i srebrzona patera Rosenthal.
W przedpokoju stoi porcelanowa austriacka przedwojenna lampa z figurką charta rosyjskiego. Kupiona po prostu w krakowskim sklepie z antykami. Z kolei alabastrowe lampy PLICH wypatrzył „pod halą targową”. Wymagały wymiany kabli i nowych abażurów z… Ikei. Dodatki z sieciówki w żaden sposób nie zepsuły ich urody. Kryształowy żyrandol z lat 50. z targu staroci z kinkietem do kompletu był w opłakanym stanie, a odzyskał świetność dzięki żmudnemu czyszczeniu.
Projektant lubi meble zniszczone i cieszy go ich renowacja, danie im nowego życia, co dla niego często oznacza przywrócenie dowodów ich minionej świetności. Przykładem jest stół z tłoczonymi nogami kupiony niemalże za bezcen w bardzo złym stanie – PLICH wymyślił dla niego czarne lakierowane nogi, które meblowi dostojeństwa. Rama lustra w łazience w momencie zakupu była bardziej mieszkaniem korników niż elegancką ozdobą wnętrza. Kryształowe lustro i konserwacja pomogły przywrócić jej blask. PLICH jednak nie kazał wymieniać zniszczonych elementów na nowe – na kolumnach wokół lustra widoczne są liczne ślady działań szkodników, ale to tylko podkreśla zmagania przedmiotu z upływającym czasem i dodaje mu charakteru. Lustro w przedpokoju nad pufem poprzedni właściciel właśnie na siłę próbował odnowić i pokrył je tandetną złotą farbą. Dzięki wielu godzinom spędzonym na usuwaniu jej odzyskało styl. Zdrapując farbę odsłonił to, co chciano zakryć w nieudolny sposób. PLICH’owi zależało bowiem, żeby pokazać miejsca ubytków nawet tak poważnych, że było już widać drewno i gips. Nie jest to kiczowate lustro ze złotą ramą, jakich wiele, a niepowtarzalny świadek mijającego czasu.
Jak na projektanta mody przystało, PLICH szczególnie dużo uwagi poświęcił tkaninom, które wybrał do ubrania wnętrza swojego mieszkania. Są to naturalne lny i bawełny. Nie nachalne. Na co dzień projektant pracuje z jedwabiami, kaszmirami, tkaninami z fakturą, połyskiem – wyrafinowanymi, bardzo szlachetnymi, wyszukanymi. Dla przeciwwagi więc w jego mieszkaniu znalazły się materiały najbardziej surowe, w 100% naturalne, ale nieprzykuwające uwagi, przyjemne – dla oka i w dotyku. Wykonano z nich kotary i pościele. Tkanina jest też ważnym elementem pufa wg projektu PLICH’a, który stoi w przedpokoju. Tu naturalny len jest połączony z welurem.
Autorskim projektem designera jest również stół w jadalni – wyraźny dowód fascynacji estetyką lat 60. i 70. Potwierdzają ją również krzesła Vitra i biurko z imitacją marmuru.
PLICH, który uczył się malarstwa i sam maluje – w przedpokoju wiszą „Hortensje malowane pod Wezuwiuszem” jego autorstwa – jest bardzo wymagający w wyborze obrazów i grafik, które go otaczają. W salonie wisi obraz Andrzeja Borowskiego Zamek we Francji. W sypialni nad łóżkiem dwa plakaty z 2003, które powstały z inspiracji Alfonsem Muchą – według szkiców projektanta wykonał je Michał Ślusakiewicz. Marylin Monroe obok biurka w salonie to sitodruk wzorowany na słynnych pracach Andy’ego Warhola. PLICH nie powiesiłby plakatu z kopią tego dzieła, nie lubi efektów masowej produkcji.
To mieszkanie które pokazuje, że można samemu wiele rzeczy zrobić – stworzyć od początku, przerobić, naprawić, odnowić, łącząc nowe ze starym. – mówi autor wystroju wnętrza. PLICH jest perfekcjonistą i przywiązuje ogromną wagę do szczegółów, ale nie lubi przepychu. Mieszkanie zostało więc urządzone harmonijnie i z zachowaniem dyscypliny umiaru.
Foto; Bartosz Książek i Ola Walków.