Remontowe poruszenie w Polsce staje się receptą na zastój w budownictwie. Odpowiedzią na pesymistyczne informacje napływające z branży stają się inwestycje w istniejące już nieruchomości. Tendencje utrwalić mogą bardziej rygorystyczne zasady udzielania kredytów.
2010 będzie prawdopodobnie najgorszym rokiem w budownictwie od trzech lat. Dokładne, zbiorcze dane przedstawi w najbliższy piątek Główny Urząd Statystyczny. Ze wstępnych informacji wynika jednak, że liczba oddanych nowych mieszkań w 2010 roku będzie rekordowo niska. Dotyczy to głównie nieruchomości przeznaczonych na sprzedaż i wynajem oraz z grupy budownictwa indywidualnego.
Nie poprawia się też znacząco klimat koniunktury w budownictwie. Do tego mało sprzyjające warunki dla budownictwa stwarza otoczenie gospodarcze. Od grudnia banki wprowadziły nowe, bardziej restrykcyjne zasady przydzielania kredytów z uwzględnieniem tak zwanej rekomendacji T (nowy sposób obliczania zdolności kredytowej). Nie bez znaczenia jest też podwyżka VAT-u oraz dyskusje o likwidacji ulgi podatkowej na materiały budowlane. Wszystkie te czynniki wpływają na kształtowanie popytu na mieszkania.
Na szczęście daje się zaobserwować jaśniejsze strony w tym pesymistycznym entourage’ u. Wyraźne ożywienie odnotowano w ubiegłym roku wśród firm specjalizujących się w działalności remontowo – instalacyjnej. W ostatnich miesiącach 2010 roku to właśnie te firmy osiągały wzrost sprzedaży. Dane te potwierdzają informacje od producentów elementów budowlanych. Łódzka grupa Deante, znany producent wyposażenia kuchni i łazienek – odnotowała w ubiegłym roku sprzedaż miliona sztuk baterii łazienkowych i kuchennych. – Osiągnęliśmy taki rezultat po raz pierwszy w swojej dwudziestoletniej historii i dołożymy wszelkich starań by utrzymać pozycję lidera mimo panujących na rynku polskim niekorzystnych warunków zewnętrznych – mówi Zbigniew Czapliński, Dyrektor Handlowy Deante.
Dla przykładu firmy wytwarzające płytki ceramiczne spodziewają się wzrostu sprzedaży w 2011 roku.
