Eryk Lubos w MenStream.pl. Ma swój sposób na drogówkę i fotoradary

    – My Polacy w ogóle nie bardzo lubimy wszelkiej władzy. Jednak ze swojego doświadczenia mogę zapewnić, że są to są ciężko pracujący ludzie, tyle, że wykonują niewdzięczną robotę – przekonuje w rozmowie z MenStream.pl aktor, który w najnowszym filmie Wojciecha Smarzowskiego „Drogówka” wciela się w policjanta.

    Eryk Lubos najczęściej występuje w rolach twardzieli. I nic dziwnego, bo raczej nie ma łagodnej fizjonomii. O sobie mówić nie lubi, bo jak twierdzi są znacznie ciekawsze tematy. Były punk, z zamiłowania bokser i niezwykle charakterny aktor zdradza swój sposób na policjantów.

    – Ja się nie ścigam na drodze, już z tego wyrosłem, ale są sytuacje, że człowiek po prostu musi przycisnąć. Często to, w jaki sposób my ich – policjantów – traktujemy, tak i oni nas potraktują. Czasem na 19 kanale CB-Radia sobie z nimi rozmawiam i zapewniam – w większości są to rozsądni ludzie – zdradza.

    Jego zdaniem łatwiej dogadać się patrolem policyjnym, niż uniknąć mandatu z fotoradarów. W rozmowie z MenStream.pl przekonuje, że ograniczenie prędkości do pięćdziesięciu kilometrów na godzinę, na bardzo długim odcinku na prostej, szerokiej drodze i czyhające na kierowców fotoradary, albo patrole drogówki są po prostu niepotrzebne.

    – W jednej małej miejscowość leżącej na trasie drogi krajowej czasem spotkać można ze trzy, ustawione tak, by gmina dobrze na kierowcy zarobiła – wylicza Eryk Lubos. – Umieszczenie radaru tuż za znakiem ograniczenia prędkości w taki sposób, by kierowca ledwie wyrabiał z zredukowaniem prędkość z tych dozwolonych dziewięćdziesięciu poza obszarem zabudowanym, jest zwykłą pułapką i niewiele ma wspólnego z poprawą bezpieczeństwa.

    Zapytany o to czy ma na policjantów jakiś sposób odpowiada: – Mi się kiedyś udało uniknąć mandatu tłumaczeniem na mamę. Ale to akurat historia autentyczna. Jechałem do domu, a miałem 1,5 godziny z Krakowa do Tarnowskich Gór, skąd pochodzę. Matka miała urodziny, a ja w ten dzień grałem spektakl w Krakowie. Chciałem zdążyć przed północą na jej urodziny. No i złapali – opowiada. – Zawsze stoją w tych moich Reptach Śląskich, tam na górce i wszyscy o tym wiedzą. Ale cóż – stało się. Zaczynam więc panom policjantom tłumaczyć wielosłowiem: że jadę do mamy na urodziny, że z Karkowa, że spektakl był do 22:30. Pokazałem nawet plakaty. Tak wiem – przekroczyłem, ale życzenia…, no i że rano znów muszę być w Warszawie… Popatrzyli na mnie, na ten plakat i pytają: Pan jest stąd, tak? Potwierdziłem. Pokiwali głowami i puścili. Przywiozłem im za to kawałek ciasta mamy.

     

    Cały wywiad z Erykiem Lubosem przeczytasz w portalu MenStream.pl

    http://menstream.pl/wiadomosci-reportaze-i-wywiady/po-trzecie-nie-kozakuj-na-drodze-z-aktorem-ktory-ma-patent-na-niegrzecznosc-mowimy-o-policji-i-fotoradarach,0,1227761.html