Ta przyjemność nigdy się nie nudzi. I choć w roku zdarza się ponad 50 razy, a dłuższa zaledwie kilka, zawsze wyczekujemy jej jak pierwszej gwiazdki zimą. Bo z weekendem jest jak z winem – nigdy nie smakuje tak samo…
Najlepszy dzień tygodnia? W tej kwestii panuje zgodność. Co prawda jedni wskazują piątek, inni sobotę lub niedzielę, ale przecież wszystkie te dni wiążą się z weekendem. Skoro jest tak ważny, po prostu go celebrujmy! Co nam w tym pomoże? Oczywiście dobre wino, grzechu weekendowego warte.
Na pogodę i niepogodę, na specjalne okazje i bez okazji, na radości i smutki – z nim każdy weekend się uda. Jak twierdził Andre L. Simon, znawca win i sztuki kulinarnej, autor „Encyklopedii Gastronomi”, „wino czyni każdy posiłek uroczystością, każdy stół wspanialszym, każdy dzień bardziej udanym”. A jeśli zdecydujemy się na trunek z małych, złocistych gron szczepu Chardonnay, dojrzewających w sercu Chile – dolinie Rapel, to jeszcze zaprosimy pod dach odrobinę tamtejszego słońca.
Stuprocentowy chilijski Chardonnay uwiedzie niejeden nos, i niejedno podniebienie. Takie jest właśnie jasnomiodowe z zielonkawymi refleksami, wytrawne wino Porta Chardonnay Reserve – lekkie, lecz bogate i harmonijne w smaku, daje długą przyjemność obcowania ze szlachetnym trunkiem. Cytrusowe nuty cudownie odświeżają, delikatny zapach brzoskwiń, bananów i fig pozwala delektować się finezyjną słodyczą owoców, a aromat wanilii, prażonych migdałów i toffi zachęca do bisów.
„Niektóre wina są za dobre, by je pić. Powinno się je zjadać” – mawiał irlandzki pisarz Johnatan Swift. Porta Chardonnay Reserve zdecydowanie mieści się w kategorii „trunków apetycznych”, ale nie pogardzi dobrze dobranym kulinarnym towarzystwem. Jest wprost stworzone do miękkich serów, niekoniecznie tych najłagodniejszych, komponuje się także z tłustymi rybami. Może więc, kiedy w weekend czas rządzi się innymi prawami, i szalony galop sekund zmienia się w wolny stęp, warto poświęcić parę chwil na przygotowanie małego co nieco? Na przykład łososia gotowanego na parze, podawanego z płatami gorgonzoli i zielonym pieprzem, albo halibuta, zapiekanego z wiórkami masła, oliwkami i pomidorami cherry. Jak już delektować się wolnym czasem, to na całego!
Udanych weekendów, drodzy Państwo – takich, które nie kończą się rozdrażnieniem i smutkiem, ale optymistycznymi planami na kolejny raz. Gdy zadziała winna magia, Waszych głów nie będą zaprzątać codzienne troski. No i zamiast witać poniedziałkowy ranek słowami przeboju Bon Jovi „I Don’t Like Mondays” czy „The Weekend” Michaela Graya, z werwą wyśpiewacie „Radość o poranku”…