Trencz, zaprojektowany w latach 70. XIX w. przez Thomasa Burberry z myślą o brytyjskich mundurowych, ogromną popularność zyskał dopiero po II wojnie światowej. Rozgłos przyniosły mu takie sławy jak Humphrey Bogart, Peter Sellers (niezapomniany inspektor Clouseau) czy Harrison Ford. Płaszcz ten nosiła też Marlena Dietrich, Elizabeth Taylor oraz Audrey Hepburn. To właśnie za sprawą tej ostatniej, a zwłaszcza obrazu „Śniadanie u Tiffany’ego” i kultowej sceny w deszczu – beżowy trencz trafił do kobiecych szaf, do dziś stanowiąc synonim klasyki.
I nic w tym dziwnego. Beżowy trencz można w końcu założyć do wszystkiego. Mogą to być zwykłe jeansy i cienki sweterek. Jeśli dobierzemy do tego zestawienia wygodne buty oraz dużą torbę na ramię, otrzymamy niezobowiązujący miejski look. W słoneczne dni warto dopełnić go okularami!
Trencz i mała czarna to duet, który spodoba się miłośniczkom klasyki oraz uroczej Audrey Hepburn. Oto stylizacja, która doskonale sprawdzi się nie tylko w pracy, ale też na co dzień. Duża, czerwona torebka oraz apaszka w groszki urozmaicą ten look, a klasyczne czółenka o ciekawej fakturze świetnie wydłużą nogi!
Ostatnia nasza propozycja to ciekawe połączenie cekinowej spódnicy z kremową koszulą oraz oczywiście beżowym trenczem – bez którego jesienią ani rusz! Stylizację tę proponujemy uzupełnić bordowymi czółenkami, modną w tym sezonie torebką typu bowling oraz złotymi dodatkami np. w postaci zegarka. Jak Wam się podoba?