W Polsce co trzecia kobieta doświadcza przemocy ze strony swojego partnera, co czwarta zaś ze strony obcego mężczyzny! Wiele spośród nich jednak tego nie ujawnia. Dzieje się tak bo kobiety wstydzą się o tym mówić, boją się odwetu ze strony sprawcy, ostracyzmu społecznego, ale są też takie, które nie mają świadomości, że doświadczyły przemocy i nie zdają sobie sprawy, że to co zaszło między nią a mężczyzną to już przemoc. Kobiety często najpierw w sobie doszukują się winy, coś musiałam zrobić nie tak, skoro on użył wobec mnie przemocy. Brak reakcji ze strony kobiet jest także konsekwencją społecznego przyzwolenia na stosowanie siły, presji psychicznej, czy ekonomicznej w stosunku do kobiet oraz obawy przed potępieniem, a nawet wykluczeniem społecznym. Niestety wciąż funkcjonuje taki stereotyp, że jeśli kobieta doznała przemocy to najczęściej sama jest sobie winna: ubierała się nie tak jak trzeba, obracała się w niewłaściwym towarzystwie, piła alkohol, źle wywiązywała się z roli żony i matki itp.
Co jeszcze decyduje o tym, że problem, o którym można powiedzieć, że przybiera skalę epidemii, jest nadal marginalizowany? To bierna postawa otoczenia, postawa opierająca się na przekonaniu, że mnie to nie dotyczy. Skoro ktoś nie prosi mnie o pomoc, to chociaż widzę, że zmiany w jego zachowaniu odzwierciedlają jakieś problemy, nie będę wtrącać się w jego życie. Kultywowaniu takiej postawy niewątpliwie sprzyja niechęć do budowania więzi społecznych, unikanie realnych znajomości, ucieczka do wirtualnego świata, bezpiecznego, ponieważ dającego możliwość szybkiego i bezpiecznego rozłączenia się z drugą osobą.
Społeczeństwo operuje zasadami, często o lokalnym wymiarze, dlatego słyszymy od osób trzecich „nie mam prawa się wtrącać w czyjeś życie prywatne i rodzinne”, a od samych poszkodowanych „bo nie wypada”, „bo to przecież mąż”, „bo to ojciec moich dzieci”. Do tego dochodzi nie tylko wstyd przed sąsiadami, ale także strach, co będzie potem, potem, gdy już mąż wróci np. z aresztu. Powstają w ten sposób zasady, które służą temu aby nie naruszać „porządku”, który już jest – tłumaczy Hanna Dunowska, psycholog Fundacji Centrum Praw Kobiet. – Kampania „Wyróżnienie Białej Wstążki”, w swojej komunikacji, mocno podkreśla problem przemocy fizycznej, jako tej zauważalnej, ale także i tej „w białych rękawiczkach” – przemocy psychicznej i ekonomicznej. Sprawcy wpędzają ofiary w poczucie winy. Te, zapętlone w chaosie zarzutów, jakie są wobec nich kierowane, tracą siły i wiarę w siebie oraz w to, że może być inaczej. Kobiety-ofiary wstydzą się, że poniosły porażkę. Ponadto bardzo często zdają sobie sprawę, że są ofiarami, a mimo to heroicznie poświęcają się wg społecznej zasady „bo dziecko musi mieć ojca”. Dodajmy do tego wszystkiego względy religijne. Kobiety czują, że mają związane ręce.
Jest jeszcze jeden aspekt tego problemu, coś o czym potocznie zwykło się mówić męska solidarność.
To ona bardzo często sprawia, że mężczyźni są w stanie wiele wybaczyć swoim przyjaciołom, kolegom, znajomym. Mają większą tolerancję dla ich negatywnych zachowań. W tym kontekście szczególnego znaczenia nabiera nagradzanie mężczyzn, którzy nie chcą i nie są obojętni wobec używania przemocy i dyskryminacji wobec kobiet.
Już po raz IV realizowany jest konkurs „Wyróżnienie Białej Wstążki”. Podczas tegorocznego finału, organizowanego przez Fundację Centrum Praw Kobiet oraz Fundację Jolanty Kwaśniewskiej „Porozumienie Bez Barier”, wyróżnieni zostaną mężczyźni walczący z przemocą i dyskryminacją wobec kobiet. IV galę „Wyróżnienia Białej Wstążki”, która odbędzie się 2 grudnia w Teatrze Kamienica poprowadzi Miss Polonia 2011- Marcelina Zawadzka.
W 2012 roku do Centrum Praw Kobiet zgłosiło się i skorzystało ze wsparcia (osobiście, telefonicznie, mailowo, za pośrednictwem skype) 8 217 kobiet. W tym roku liczby te nie maleją – tylko do końca października zgłosiło się do CKP ponad 7 100 kobiet, a w związku intensywnymi działaniami w ramach „Kampanii 16 dni przeciw przemocy” liczba ta zwiększa się znacznie.